plakat

plakat

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział V

 Dom Louisa był dla Harry'ego czymś niesamowitym. Czarno-czerwony chodnik zaczynający się przy furtce a kończący przy schodach znajdujących się przed drzwiami nadawał posiadłości tajemniczości a kwiaty rosnące przy jego brzegach niezwykłego uroku. Harry kochał przyrodę. Kochał także pleść wianki z kwiatów różnego rodzaju, które potem dawał tylko osobom, które naprawdę kochał.
 W środku dom był bardzo przytulny. Firanki zdobiące dość spore okna powiewały delikatnie pod wpływem wiatru. Ściany pomalowane były na biało. Dom był jednopiętrowy ale nie znaczyło to, że był mały, wręcz przeciwnie. Spory salon, kuchnia, dwie łazienki, dwie sypialnie, strych, taras i basen wywarły na Harry'm duże wrażenie. Zakochał się w tym miejscu i był szczęśliwy, że może tu mieszkać.
 -Masz przepiękny dom-stwierdził po obejrzeniu wszystkich pomieszczeń-naprawdę przepiękny
-Dom jak dom, nic specjalnego-Louis wzruszył ramionami i kucnął przy Harrym-Teraz mam do ciebie pytanko
-Więc pytaj-młodszy wyprostował się na wózku
-Gdzie chcesz spać?
-Z tobą-wyszeptał Loczek
-Co?-spytał Louis spokojnie-Nie usłyszałem. Z jaką kolbą?
Harry zaśmiał się
-Z kolbą? Powiedziałem w łazience-skłamał żartobliwie
-W łazience? W wannie czy pralce?-na twarzy Louisa również pojawił się szeroki uśmiech
-Preferuję podłogę
-Będzie ci za zimno
-To miskę
-Nie zmieścisz się
-Aż tak gruby jestem?-spytał z udawanym poirytowaniem
-Raczej głupi
-Spieprzaj-Harry lekko uderzył przyjaciela w ramie
-Sam spieprzaj-Louis oddał ,,cios,,
-Bijesz inwalidę? Nie ładnie Louisie Tomlinsonie, to niegrzeczne
-Kto powiedział, że jestem grzeczny?-Louis wstał kierując się do kuchni
-Gdzie idziesz niegrzeczny chłopcze? Pokroić chleb szklanką?
-Idę po nóż żeby obciąć ci te twoje piękne loczki
-Nie!-krzyknął Harry łapiąc się za głowę-Tylko nie one!
Louis wyjął z szafki małą kartkę i wziął coś z miski i z powrotem ukucnął przy zielonookim
-Co to?-spytał Loczek wbijając wzrok w kawałek papieru
-Kartka
-Serio? O mój Boże, nie wiedziałem-powiedział sarkastycznie nie mogąc zapanować nad śmiechem-Co na niej jest?
-Numer do psychiatry. Dzwonię cię zgłosić-Louis wyjął zza placów banana przykładając go do ucha-Halo? Chcę zgłosić mojego przyjaciela do was bo zachowuje się jak debil
-Powiedział chłopak gadający do owocu
-To jest lepsze od IPhona, serio
-Jaka to firma? IBanan?
Chłopcy zaśmiali się
-Niezły kabaret-przyznał Louis ocierając łzę z kącika oka-aż się popłakałem
-Chyba mnie wcześniej o coś pytałeś
-O co? A, no tak. Gdzie chcesz spać?
-A co mam do wyboru?
-Sypialnie gościnną, moją lub salon. Możesz spać ze mną jeśli chcesz
-Z tobą?-Harry upewniał się
-Znaczy nie chodzi mi o...wiesz co, po prostu ja mam tak, że w nowym miejscu wolę nie spać sam przynajmniej przez jedną noc, nie wiem jak ty
-W takim razie, jeśli ty się zgadzasz, to z tobą-uśmiechnął się szczerze
-Okej-Louis odwzajemnił uśmiech-A co z twoim samopoczuciem? Już lepiej?
-Tak, wszystko już dobrze
-To dobrze 

~*~
muzyka  

 Sypialnia Lou była uboga ale dla Harry'ego był to najpiękniejszy pokój jaki widział. Duże łóżko po prawej stronie od drzwi, które zdobiła czerwono-czarna pościel idealnie dopasowana do koloru ścian, po obu jego stronach znajdowały się szafki nocne , na których stały małe lampki. Na przeciwko łóżka stała duża szafa a obok niej znajdowało się okno z białymi w czarne kropki firankami. Pomieszczenie nie było duże, nie było też małe, było w sam raz.
 Louis pomógł Harry'emu założyć piżamę i wejść do łóżka ponieważ ten nie dawał rady, był zbyt zmęczony i nikt nie nauczył go jak to zrobić gdy tak jakby nie ma się nóg. Lou przykrył przyjaciela kołdrą i położył się obok. Chłopcy leżeli twarzą w twarz nic nie mówiąc. W pewnym momencie starszy przysunął się bliżej Harry'ego przez co ich nosy prawie się spotkały. Patrzyli sobie w oczy uśmiechając się. Louis dopiero teraz zdał sobie sprawę jaki piękny jest Harry. Jego dołeczki w policzkach pojawiające się za każdym razem gdy się uśmiechał, jego przepiękne, zielone oczy, w które Lou mógł patrzeć godzinami, loczki nadające niezwykły urok temu drobnemu chłopcu i usta proszące o chociażby najkrótszy pocałunek. Louis wszystko to pokochał. Tej nocy, gdy leżeli razem, wpatrzeni w siebie niebieskooki pierwszy raz w życiu poczuł to, co czują zakochani. Pokochał swojego przyjaciela. Pokochał chłopca, którego poznał w szpitalu, złamanego. Pokochał go z wszystkimi zaletami i wadami. Pokochał chłopaka, osobę tej samej płci. Czy to poprawne? Louis wiedział, że ludzie tego nie akceptują ale go to nie obchodziło. Teraz liczył się tylko Harry, tylko on.
 Młodszy kochał Louisa. Kochał go całym sercem ale nie chciał mu tego wyznać, bał się odrzucenia i zniszczenia tak wyjątkowej przyjaźni, dlatego milczał. I leżąc tej nocy wystarczyła mu tylko jego obecność, nic więcej, tylko on, tylko Louis.
 -Dobranoc Curly-wyszeptał Lou całując czoło przyjaciela
-Dobranoc LouLou-odpowiedział Harry również szeptem łapiąc dłoń Louisa i splatając ich palce uśmiechnął się. Starszy również nie mógł powstrzymać uśmiechu. Loczek wtulił się w niego niepewnie i po kilku minutach zasnął w ramionach osoby, którą tak bardzo kochał. Louis trzymał swoje małe słoneczko w objęciach tak, jakby nigdy nie chciał go z nich wypuścić. Trzymał go tak mocno, jakby bronił go przed całym złem tego świata, jakby uściskiem chciał pokazać mu, jak bardzo go kocha.

~*~

Louis przetarł oczy i spojrzał na zegarek-09:24. Harry nie leżał obok, nie było go. Lou wstał kierując się do kuchni. Tam również nie zastał chłopaka. W pośpiechu wziął leżącą na kanapie bluzę Loczka zakładając ją na siebie i wyszedł na zewnątrz. Harry był w ogrodzie, siedział na swoim wózku obok huśtawki i robił coś z kwiatów. Louis ukucnął przy nim
-Dzień dobry-przywitał się
-Hej-odpowiedział Hazz uśmiechając się do przyjaciela-Słodko wyglądasz w tej bluzie
-Oh, przepraszam wziąłem ją w pośpiechu-tłumaczył się-Fakt, jest trochę za duża
Harry zaśmiał się
-Zamknij oczy-poprosił
Lou zrobił to bez wahania. Po chwili poczuł jak młodszy kładzie mu coś na głowie.Otworzył je z powrotem. Jego ręka uniosła się by dotknąć tajemniczego przedmiotu ale Harry zatrzymał ją
-Dowiesz się co to jak pomożesz mi wejść na huśtawkę-zachichotał-ale ty też na niej usiądziesz
Louis uwielbiał jego stanowczość. Po chwili Harry siedział na huśtawce na kolanach Lou przodem do chłopaka. Louis spojrzał na dłonie Harry'ego, które trzymały lusterko. Na czubku jego głowy znajdował się piękny wianek z różnego rodzaju kwiatów
-Teraz jesteś księżniczką-zaśmiał się słodko ukazując swoje piękne dołeczki
Niebieskooki zarumienił się
-A czy ty zechcesz być moim księciem?-spytał patrząc w oczy Loczka
Harry zdziwił się ale po chwili jego policzki również zdobiły rumieńce
-Tak-wyszeptał
Louis przybliżył się do Harry'ego i delikatnie musnął jego usta
-Kocham cię mój książę-powiedział Lou złączając ich usta w pocałunku
-A ja ciebie moja księżniczko
Na dworze nie było ciepło ale tą dwójkę ogrzewała miłość drugiej osoby. Louis kochał Harry'ego a Harry kochał Louisa najmocniej na świecie. Oboje chcieli, by ta chwila trwała wiecznie i by nikt i nic nie mogło ich nigdy rozdzielić.

_________________________________________________________________________________
No i jest rozdział V
Następny będzie również w piątek za tydzień (02.05) :)
To jest jak do tej pory najdłuższy rozdział. Jeśli mam być szczera to go lubię chyba najbardziej haha
Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Jeśli czytasz to opowiadanie to proszę skomentuj, może być nawet ,,:),, albo ,,czytam,, żebym po prostu wiedziała ile osób tu jest :)
Baaaaardzo dziękuję za komentarze i ogólnie za czytanie tego ff, to dla mnie naprawdę dużo znaczy :)
(czyli jednak nadużywam ,,:),, haha oj tam)

much love xxx 

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział IV

Louis zaparkował przed bramą swojego domu. Spojrzał na Harry'ego wpatrzonego w swoje buty. Jego wzrok wydawał się być nieobecny.
-Harry?-Louis położył dłoń na kolanie przyjaciela-Wszystko dobrze?
-Sam nie wiem-Odparł-To wszysko jest takie nowe i obce. Myślisz, że sobie poradzę?
-Z czym?-spytał niebieskooki
-Z tym-Harry uniósł wzrok patrząc tym razem na duży i piękny dom Louisa
-Nie zatrudniam cię jako sprzątaczki czy coś Harreh, nie martw się
Na twarzy Harry'ego pojawił się mały uśmiech lecz po chwili zniknął
-Sprzątaczka na wózku, trochę dziwne
-To nie miało cię urazić
-I nie uraziło-powiedział spokojnie patrząc w oczy przyjaciela
-Harry, wiem, że to trudne ale ze wszystkim trzeba sobie radzić, nawet z tym najgorszym.
-Wiem, trzeba walczyć puki ma się broń, moja siostra zawsze to powtarzała. Mówiła też, że nigdy mnie nie zostawi a zostawiła. Słowa są beznadziejne, Lou. Słowa to nie czyny. Nic nie znaczą.
Louis spojrzał na przyjaciela. Dopiero teraz zobaczył, jak bardzo ten chłopiec był kruchy. Życie dało mu w kość tak wiele razy.
Wysiadł z samochodu kierując się w stronę bagażnika i wyciągnął z niego wózek inwalidzki następnie stawiając go przy miejscu gdzie siedział Harry by ten mógł się na niego zsunąć
-Pokaże ci teraz jedno ze specjalnych miejsc tu, okej? Potem
rozpakujemy twoje bagaże
-Okej

 Chłopcy po niecałych 15 minutach byli na miejscu. Harry rozglądał się dookoła
-Jezioro jest tym specjalnym miejscem?-upewnił się
-To nie jest zwykłe jezioro, Harry
-Dlaczego?-dopytywał młodszy
-Przyprowadziłem cie tu by pokazać ci jak bardzo byłem kiedyś zniszczony, kruchy.
Harry spojrzał na przyjaciela nic nie mówiąc.
-Spójrz
Louis podniósł duży kamień leżący  na brzego jeziora. Harry zobaczył na nim jakieś cyfry ale nie mógł się odczytać.
Louis wskazał palcem pierwszą liczbę
-dwieście czterdzieści pięć-przeczytał i uniósł wzrok na Harry'ego-Jak myślisz, co to znaczy?
-Nie mam pojęcia-odpowiedział zielonooki wpatrując się w liczby nabazgrane białą kredą na kamieniu
-Drugi kwietnia dwa tysiące piąty rok-wyjaśnił-Dzień, w którym pierwszy raz zraniłem swoje ciało
Harry nie wiedział co powiedzieć. Jego przyjaciel ciął się? ten Louis? Ten zawsze radosny Lou? To nie możliwe
-Zapisałem tą datę sam nie wiem czemu. Było to dla mnie czymś nowym. Następne liczby to następnie dni. Robiłem to codziennie. Kiedy moi rodzice szli spać wymykałem się po ciuchy by nie zuważyli. Przychodziłem tu, siadałem na tym kamieniu patrząc przez chwilę w wodę. Pod tym krzakiem-Louis wskazał palcem na roślinę-chowałem żyletkę. Ludzie mówią, że ten kawałek żelaza niszczy im życie. To nieprawda, sami to robią. Żyletka jest jedynie małym przedmiotem, który nie porusza się sam. To człowiek nią kieruje. Zdawałem sobie sprawę z tego co robię. miałem do tego powody, które znam tylko ja i na razie nie chcę by ktokolwiek je poznał, przepraszam Hazz, powiem ci kiedyś ale nie teraz.
-Louis, ja...-Harry wpatrzony w Lou czuł jak łzy wędrują do jego oczu-Nie robisz tego już, prawda?
-Nie-powiedział starszy-Przestałęm to robić dla ciebie
-Dla mnie?-upewiał się czując jak jego serce zaczyna szybciej bić. Czemu tak zareagował?
-Tak, Hazz-potwierdził łapiąc Loczka za rękę-Jesteś jedynym powodem.
Serce Harry'ego zaczęło bić teraz niepokojąco szybko. Co zaraz się stanie? W jego głowie panował teraz jeden wielki haos. Sam nie wiedział co czuł do Lou. Nie czuł, że kocha go tylko tak, jak kocha się przyjaciela ale jednocześnie bał się, że to jedynie zauroczenie bo znali się zbyt krótko. Wszystko było mu całkiem obce. Jak powinien w takiej sytuacji zareagować? Powiedzieć coś czy poczekać aż Lou to zrobi?
-Wszystko okej?-jednak Louis odezwał się pierwszy za co Harry miał ochotę mu ogromnie podziękować
-Tak, wszystko dobrze-uśmiechnął się
-Jesteś dla mnie jak młodszy brat, Hazz. Nie mogę i nie chcę już tego robić bo mam ciebie.
,,Tylko młodszy brat, jesteś dla niego tylko jak młodszy brat idioto. Co to w ogóle za jakaś chora myśl, że mógłbyś być kimś więcej? Zejdź wreszcie na ziemie Harry żałosny Stylesie,, powtarzał w głowie Harry wbijając wzrok w rękę przyjaciela nadal spoczywającą na jego kolanie.
-Wracamy?-spytał Lou-Nie wyglądasz najlepiej, dobrze się czujesz?
-Ja...nie-skłamał-boli mnie głowa, możemy już wracać? Przepraszam
-Nie masz za co Loczek-uśmiechnął się Lou-Więc wracamy. Mam w domu tabletki przeciwbólowe. Położysz się a ja cię rozpakuję, dobrze?
-Dobrze-zgodził się Harry odwzajemniając uśmiech
________________________________________________________________________________
Chciałam Was baaaaaaardzo przeprosić za moją bezsensowną przerwę, która trwała tak długo :/
Miałam strasznie dużo nauki i zajęć po szkole że aż nie potrafiłam znaleźć wolnej chwili by dodać rozdział. Przez 2 tyg. nie miałam dostępu do laptopa co strasznie mnie zdenerwowało (musiał się popsuć bo jakże inaczej ;-;)
Obiecuję, że będę dodawać rozdziały regularnie. Następny będzie w piątek 25.04 gdzieś tak wieczorkiem. Postanowiłam pisać pod każdym rozdziałem kiedy pojawi się następny bo myślę, że tak będzie lepiej, prawda? :)
Co do tego rozdziału to nie jestem z niego zadowolona :/ Mogę zdradzić mały szczegół tego, co będzie w następnym, otóż jeden drugiemu wyzna miłość (specjalnie nie napiszę kto komu, możecie się chyba domyślić) ale to absolutnie nie będzie koniec opowiadania, to dopiero początek historii o miłości, która pokona wszystko, nawet najgorszą chorobę :)
I tak na zakończenie chciałam życzyć Wam wesołych, spokojnych i pogodnych Świąt Wielkanocnych oraz mokrego Dyngusa xxxx