plakat

plakat

środa, 28 maja 2014

Rozdział IX

 Gdy robiło się ciemno i chłodno Louis zaproponował Gemmie by razem z Ashtonem przenocowali w jego i (jak sam postanowił) Harry'ego domu. Z rozmowy wywnioskował, że mieszkają oni w jakimś małym miasteczku poza Londynem i zdecydował, że najlepiej gdyby zostali i wyjechali rano niż żeby mieli za sobą nieprzespaną noc i, co za tym idzie, ciężką podróż. Gemma bardzo dziękowała brunetowi za troskę i odwdzięczyła się pysznym śniadaniem. Para wyjechała ok. 12 obiecując, że gdy tylko dokończą ogródek zaproszą Harry'ego i Louisa do siebie.
Resztę dnia chłopcy spędzili na oglądaniu nudnych (jak stwierdził Harry) filmów, jedzeniu popcornu i przytulaniu. Louis marzył, by było tak codziennie ale jak sam uważał, marzenia się rzadko spełniają, no chyba, że wierzy się w nie całym sercem

~*~

Kropla deszczu spadła na czubek nosa Louisa, kiedy usiadał na mokrej ławce w parku. Chłopak nie rozróżniał ich od łez. W tej chwili wszystko było mu zupełnie obojętne. Każda sekunda jego życia mogła tak po prostu zniknąć i by za nią nie tęsknił. Chciałby wykrzyczeć, jak bardzo nienawidzi siebie i ludzi wokół. Chciał wykrzyczeć, że miłość nie istnieje tak, by każdy mógł go usłyszeć i nigdy więcej się nie zakochać. Czuł jak jego serce bije coraz szybciej a ciało drga z zimna. Cholernie złe uczucie.
Wyciągnął chusteczkę z kieszeni i przetarł nią oczy. Cały świat wydawał się być szary, jakby stracił wszystkie kolory. Niebo nie wyglądało tak pięknie jak zawsze. Przez ciemne chmury próbowały przedostać się promienie słoneczne. Zupełnie jak jego nadzieja zamknięta gdzieś za ciemnymi chmurami. Czy kiedykolwiek będzie dobrze? Sam nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie

Louis wstał wyjątkowo wcześnie. Pocałował Harry'ego delikatnie w czoło i udał się do kuchni. Na blacie leżał telefon młodszego, który właśnie zapikał informując o nowej wiadomości. Lou wziął go do rąk odblokowując
,,1 sms od: Nick
Widziałem Cie z tym Twoim ''przyjacielem''. Wyglądacie słodko. Ciekawe, co by zrobił gdyby się dowiedział,, 
Louis spojrzał pytająco na ekran telefonu i jeszcze raz dokładnie przeczytał sms'a. Kim jest Nick? 
,,2 nieodebrane połączenia od: Nick,,
,,2 nowe wiadomości głosowe od: Nick,,
Brunet kliknął odpowiedni przycisk, by je odsłuchać 
-Hej, Harry!-po drugiej stronie słuchawki można było usłyszeć niski, męski głos-Wyglądacie tak uroczo z tym, jak mu tam, Louisem? Haha przykro mi, że on jeszcze nic nie wie. A może tak sprawić, by się dowiedział?
,,druga wiadomość,,
-Nie odbieraj dalej, Styles. Masz przerąbane, wiesz? Wiem gdzie mieszkasz z tym swoim chłoptasiem. Powiedzieć mu, że puszczasz się z byle kim? Powiedzieć, że jest twoją jest kolejną przygodą? Na pewno będzie mu miło tak jak było mnie. Jesteś szczeniakiem, żałosnym bachorem,,
Louis nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Odłożył telefon i szybko zabierając kurtkę wybiegł z domu. 


Nie wiedział, czy wierzyć Nickowi czy poczekać na wyjaśnienie Harry'ego. Słowa, które usłyszał zabolały go. Czuł niechęć do wszystkiego. Nie miał zamiaru widzieć się z Harrym, nie teraz.



~*~

-Powinieneś z nim porozmawiać-doradził Sam gdy razem z Louisem siedzieli w jego gabinecie pijąc gorącą herbatę-A nie ufać obcemu człowiekowi
-Harry od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje. Chodzi spięty, wystraszony
-Myślisz, że to może mieć związek z tym całym Nickiem?
-Myślę, że tak. Mógł bać się, że wszystko się wyda i zostanie bez dachu nad głową-powiedział Louis mieszając napój
-Czyli to wszystko było kłamstwem? Każde ,,kocham cie,, było jebaną fikcją? Czy uroiłem sobie jego miłość?
-Nic sobie nie uroiłeś i nic nie było fikcją. Dowiedziałem się o was od niego. Gdybyś był dla niego przygodą nigdy by mi o waszej miłości nie wspomniał. To jak mówił o tobie, boże, nawet ja tak nigdy nie mówiłem o mamie, gdy jeszcze byliśmy razem. On cie kocha Louis
Sam brzmiał bardzo wiarygodnie co uspokoiło Louisa. Może nie ma co panikować? 

~*~

-Gdzieś ty był?-Spytał Harry gdy Louis wszedł do sypialni
-Kim jest Nick?-Starszy zapytał zaciskając pięści 
-Kto?
Lou rzucił telefon Loczka na łóżko
-Odsłuchaj wiadomości-rozkazał
Harry nacisnął przycisk i przyłożył telefon do ucha.
Gdy przesłuchał wiadomości jego twarz zbladła. Louis obrócił się wycierając rękawem od bluzy płynące po jego twarzy łzy.
-Tak jest, Harry?-spytał cicho nadal odwrócony plecami
-Nie, oczywiście że nie!
-A jak jest naprawdę?-spytał Louis siadając na łóżku
-Jak jest naprawdę? Naprawdę jesteś dla mnie całym światem, naprawdę cie kocham i naprawdę nie zrobiłbym ci czegoś takiego
-To...kim jest ten Nick i czemu tak bardzo wpieprza się w twoje życie i wymyśla jakieś historyjki?
Harry westchnął kładąc się na białej pościeli
-Powiem ci wszystko Louis, od początku do końca ale za jakąś godzinę, okej? Jestem śpiący
-Zawsze jesteś śpiący gdy masz mi powiedzieć prawdę. Gdy się zdecydujesz, zadzwoń-powiedział Lou kierując się do drzwi
-Wychodzisz?
-Idę na spacer. Wrócę jak się wyśpisz-ostatnie słowo powiedział nieco głośniej, z jakby pogardą w głosie.
Harry ułożył się wzdychając ciężko. Potrzebował czasu, by wszystko poukładać dlatego zadzwonił do Gemmy z prośbą, z którą nigdy (jak sam sobie obiecał) miał się do niej nie zwracać.

~*~

Było dosyć późno a Harry siedział na kanapie w salonie swojej siostry. Louis stał przy schodach patrząc na niego krzywo z kubkiem gorącego mleka w dłoniach. Spojrzeli na siebie pytająco.
-Co tu robisz?-spytał Ze zdziwieniem Harry.
-Zadzwoniłem do Ashtona, zgodził się, żebym tu przenocował. Ciebie mogę spytać o to samo.
-Gemma mnie tu przywiozła-powiedział Loczek zerkając na Gemme robiącą coś na tarasie.-Czemu mnie okłamałeś? Mówiłeś, że idziesz na spacer. Co, jakby ci się coś stało?
-Mówi się trudno.-Louis wzruszył ramionami. 
-Możesz ze mną porozmawiać? Louis, proszę-szeptał Harry.-Proszę. 
-Jutro.-powiedział robiąc krok i stanął na pierwszym stopniu. 
-Louis, proszę. 
-Powiedziałem jutro, dobranoc-rzucił i zniknął za schodami. 
 Harry ułożył się na kanapie i zaczął płakać w dłonie a gdy trochę się uspokoił zapadł w twardy sen.

________________________________________________________________________________
Pod następnym rozdziałem (który dodam w niedziele 1 czerwca) napiszę dłuższą notkę, w której podam link do mojego nowego opowiadania :)
Jak na razie życzę Wam miłego czwartku, piątku, soboty  ;D x



czwartek, 22 maja 2014

Rozdział VIII

 -Jesteś cholernym leniem Harry-powiedział Louis spychając chłopaka z łóżka-Nawet kiedy ktoś cie zepchnie na zimną podłogę ty i tak nie wstaniesz
Starszy podszedł do zielonookiego leżącego koło łóżka i walnął go poduszką w brzuch 
-To też nie działa na Harry'ego  największego śpiocha na świcie, który zaczyna mnie denerwować tym, że nawet nie otworzy oczu a wiem, że dawno nie śpi Stylesa-powiedział zniechęcony po czym udał się do łazienki. Nalał w butelkę zimną wodę i z zadziornym uśmiechem wylał na Harry'ego, który natychmiast zareagował otwierając oczy i podnosząc się do pozycji siedzącej. 
-Mam cię!-krzyknął wesoło brunet klepiąc Loczka po plecach 
-Jesteś idiotą-rzucił młodszy i przez najbliższe 15 sekund patrzył na Lou nie mrugając ani razu co odrobinę przeraziło Tomlinsona 
-Na co tak patrzysz?-spytał wreszcie Louis
Harry wskazał palcem na wózek stojący przy szafie i zaśmiał się przez co na jego twarzy pojawiły się dołeczki, które Lou tak bardzo kochał 
-Przestań!-rozkazał a na jego twarzy pojawiły się rumieńce-Przestań być tak cholernie słodki i uroczy! 
-Czemu ci to przeszkadza?-zapytał Harry zagryzając dolną wargę 
-Bo mam ochotę cię całować całymi dniami i nocami, Hazz
-Jestem za!-krzyknął Loczek przyciągając do siebie Lou i złożył na jego ustach długi i namiętny pocałunek.

~*~

-To tu-powiedział Louis zatrzymując auto.
Chłopcy znajdowali się przed wielką tablicą ogłoszeniową przy której zebrało się parę osób. Harry szukał wzrokiem kartki na której nabazgrane miało być imię jego siostry.
-Masz?-spytał starszy kładąc dłonie na jego ramionach
-Nie-odparł zrezygnowany-Gdzie ją widziałeś wtedy?
-Tutaj-Louis wskazał palcem prawy górny róg tablicy-Może ktoś ją przewiesił
Harry wzruszył ramionami nadal wpatrując się w masę kolorowych kartek. Po 15 minutach szukania zrezygnował spuszczając wzrok na ziemie. Nagle zauważył jeszcze jeden kawałek papieru. Podniósł go i przeczytał:
''Witam
To nie jest ogłoszenie, bardziej prośba o pomoc. Szukam mojego brata, który podobno gdzieś tu mieszka, to dla mnie bardzo ważne''
I u dole kartki grubym drukiem napisane było 
''Harry, jeśli to widzisz, skontaktuj się ze mną, zadzwoń
Gemma Irwin''
Pod spodem znajdował się numer telefonu. Harry przez chwile nie mógł uwierzyć w to, co właśnie przeczytał. Spojrzał na Louisa, który wręczył mu telefon z uśmiechem wypowiadając krótkie ''dzwoń''

~*~

Gemma odebrała po 3 sygnałach i pierwszym jej słowem gdy Harry się przedstawił było ''Przepraszam'', najszczersze ''przepraszam'' jakie zielonooki mógł kiedykolwiek usłyszeć. 
Ich rozmowa nie trwała długo. Umówili się na spotkanie w kawiarni tego samego wieczoru. 
Louis obiecał, że pójdzie tam z nim i jak będzie trzeba po prostu przesiądzie się do innego stolika. 
 Harry bardzo stresował się przed tym spotkaniem. Bał się reakcji jego siostry na to, że jeździ na wózku albo na fakt, że kocha Louisa. Bał się, że Gemma nie będzie tą samą Gemmą co parę lat temu. 
 O 18:00 chłopcy dotarli do kawiarni. Zajęli stolik na zewnątrz, ponieważ była wyjątkowo ładna pogoda. Louis trzymał mocno rękę Harry'ego który aż podskoczył, gdy zadzwonił telefon. Na szczęście to był tylko jakiś znajomy Louisa. Chłopak przeprosił i odszedł od Harry'ego tłumacząc się, że był w tamtym miejscu słaby zasięg. 
 W kawiarni nie było wielu ludzi. Jakieś dwie nastolatki przy jednym stoliku, czteroosobowa grupa ludzi przy drugim i dziewczyna idąca z jakimś chłopakiem za rękę. Harry westchnął opuszczając głowę. Nagle poczuł czyjeś ręce na swoich ramionach i dotyk miękkich ust na policzku. 
-Wyrosłeś Hazz
Znajomy głos, znajomy dotyk, znajome perfumy
-Gemma!-krzyknął Harry wtulając się w ramiona siostry, która ręką klepała delikatnie jego plecy. 
Była śliczna. Jej zafarbowane na niebiesko włosy idealnie pasowały do turkusowej sukienki i granatowych butów. Kto jak kto ale Gemm znała się na modzie
Loczek musiał opowiedzieć jej całą historie związaną z wózkiem gdy ta po przywitaniu zaczęła zadawać pytania typu ''Boże, Harry, co się stało?,,
 Louis podszedł do stolika gdy Gemma składało zamówienie
-Ja poproszę Latte-powiedziała z uśmiechem do młodej kelnerki-a dla tego pana wodę, niegazowaną.
Dziewczyna skinęła głową powtarzając zamówienie i odeszła
-Tak dobrze mnie znasz-powiedział Harry śmiejąc się pod nosem.
 Louis podszedł do Gemmy przedstawiając się i podając jej rękę. Wymienili się uśmiechami po czym Tomlinson usiadł przy Harrym przesuwając powoli rękę po jego kolanie. 
Miał nadzieje, że młodszy dobrze dogaduje się z siostrą. 
Przez 30 minut rozmawiali o planach na przyszłość, przeszłości i rodzicach. Louis złapał dobry kontakt z Gemmą i już po paru wymienionych ze sobą zdaniach polubili się. 
 Gdy Gemm wzięła pierwszego łyka pysznej latte zadzwonił jej telefon. Przeprosiła chłopaków i na chwile odeszła od stolika
-Słaby zasięg-powiedział Harry do Louisa śmiejąc się na co ten klepnął go delikatnie w ramię-Kocham cię
-Ja ciebie też, nawet gdy jesteś denerwujący
Louis nachylił się by złożyć na ustach Harry'ego pocałunek. Krótki ale pełen miłości. 
 Gemma wróciła do stolika z szerokim uśmiechem. 
-Dzwonił mój chłopak-powiedziała wkładając telefon do torby -Pozwolicie, że go z wami zapoznam? 
Harry chwile wahał się nad odpowiedzią ale chwile po tym jak Louis klepnął go w plecy wydusił z siebie krótkie ''jasne''
 5 minut później za Gemmą stanął wysoki  chłopak o orzechowych oczach, roztrzepanych na różne strony włosach i wyjątkowo ładnym uśmiechu. Pocałował ją w czoło po czym podał ręke Harry'emu 
-Hej, miło cie poznać Harry. Gemma mi wiele o tobie opowiadała. Jestem Ashton-chłopak uśmiechnął się
-Ummm mi też miło cie poznać-powiedział nieśmiało Hazz-To jest Louis, mój...przyjaciel
Ashton podszedł do Louisa ściskając delikatnie jego drobną dłoń i zajął miejsce obok Gemmy
-A co z tobą Harry? Masz kogoś?-zapytała dziewczyna mieszając słomką swoją kawę
-Tak-odpowiedział Harry patrząc na Louisa, który zdziwił się na słowo Loczka-Gemma, ja...
-Pasujecie do siebie-powiedziała biorąc łyka latte
-Ale kto?-spytał Harry ze zdziwieniem
-Ty i Louis, jesteście razem, prawda?-spytała
-Tak, ale skąd wiesz?
-Przyjaciele się nie całują-zachichotała biorąc dłonie Harry'ego w swoje-jeśli on sprawia, że jesteś szczęśliwy to ja wam z całego serca kibicuję
-Dzięki Gemm-powiedział Louis uśmiechając się. Gemma odwzajemniła uśmiech i spojrzała na Ashtona
-Ash, prawda że są słodcy? 
-Prawda-pokiwał głową twierdząco-Tylko uważajcie na siebie. Na świecie jest pełno ludzi, którzy tego nie akceptują. Jakby ktoś się was czepiał czy coś dzwońcie po mnie, okej? Załatwię to
-Dziękujemy, jesteście cudowni-powiedział Louis uśmiechając się-Wy też idealnie do siebie pasujecie. 
-Lubie cie Ashton, nie spieprz tego-powiedział Harry całkiem poważnie jednak potem uśmiech zawitał na jego twarzy tak jak na twarzach pozostałej trójki. 
Tego wieczoru Harry znów poczuł rodzinne ciepło. Dziękował za wszystko co go tego dnia spotkało. Dziękował za to, że znów ma przy sobie Gemme. Dziękował za jej wsparcie, za wszystko.

___________________________________
Na początek chciałam podziękować @69_With_Batman (tt) za nominacje w Libster Blog Award :) To wiele dla mnie znaczy więc dziękuję :) Zapraszam Was na jej bloga, który jak dla mnie jest cudowny. Uwielbiam to opowiadanie i serdecznie polecam http://always--in-my-heart.blogspot.com
(przepraszam że piszę to w notce :/)
Teraz powinnam odpowiedzieć na pytania i nominować blogi ale nie mam pomysłu co do blogów a bez nominacji to tak trochę bez sensu więc pytania też zostawię, przepraszam :/
Wiem, że to jedynie taka zabawa ale jednak dziękuję jeszcze raz za nominację :)
Jak chociaż 7 się tych blogów nazbiera to odpowiem na pytanka i będę nominować :p na razie nie mam tylko jakieś 2 :/
Teraz inną drogą:
Następny rozdział dodam w środę (28.05) wieczorem (przełożony)
Jak ten Wam się podoba? Piszcie w komentarzach, są one dla mnie wielką motywacją, naprawdę xx





niedziela, 18 maja 2014

Rozdział VII

Harry przez cały pobyt Louisa w szpitalu nie odstępował go na krok. Sam zgodził się na nocowanie Loczka przez co mógł być przy nim również nocą, co go bardzo ucieszyło. Louis na początku ich znajomości przyznał się do strachu przed ciemnością dlatego Harry nie chciał zostawiać go samego.
Szatyna wypisali ze szpitala po dwóch tygodniach, ponieważ rany znajdujące się na jego ciele w żaden sposób nie zagrażały jego życiu a operacja poszła tak dobrze, że już po tygodniu Louis nie czuł żadnego bólu. Harry cieszył się, że wrócą do domu, w którym dwa tygodnie nikt nie przebywał. Cieszył się, że będzie miał zdrowego i uśmiechniętego Louisa tylko dla siebie. 

~*~

Niebo było wyjątkowo piękne tej nocy. Wydawało się, że gwiazdy świecą jaśniej niż kiedykolwiek a księżyc w pełni idealnie się z nimi komponował. 
Louis siedział na tarasie trzymając na kolanach Harry'ego, który wykonywał kolejny wianek. Bez zastanawiania się można było stwierdzić, że Loczek to kochał. Sam nie wiedział skąd w nim taka pasja, możliwe, że to przez siostrę, Gemme, która całym sercem kochała kwiaty. No właśnie, ''kochała'', czemu czas przeszły? Harry nie widział jej od ponad ośmiu lat, nie wiedział jak wygląda jej życie, nie wiedział czy sobie radzi a tak bardzo chciał to wiedzieć. Jedyne co było mu wiadome to fakt, że Gemma wyprowadziła się do Australii. Harry kochał ją całym sercem i pomimo, że go zraniła odchodząc on zrobiłby niemal wszystko by znów była obok. Zawsze wiedziała, jak doradzić mu w trudnych decyzjach, chwilach czy wyborach. Zawsze wiedziała jak go pocieszać. Tęsknił za nią ogromnie ale wiedział, że nic nie mógł na to poradzić.
-Wszystko okej?-spytał Louis widząc zamyślony wyraz twarzy Harry'ego
-Tak, tylko...
-Tylko co? 
-Tak się tylko zastanawiam, gdzie jest teraz moja rodzina. Co u nich i czy w ogóle jeszcze żyją-Harry westchnął spuszczając głowę. Ze swojej rodziny kochał jedynie Gemm, reszta osób takich jak wujostwo czy dziadkowie byli mu obojętni a ojca i matki wprost nienawidził. 
-Opowiedz mi o nich-powiedział Louis splątując ze sobą ich palce-o twojej rodzinie
Harry chwile zastanawiał się ale gdy szatyn pocałował go delikatnie w ucho szepcząc ciche ''proszę'' nie mógł się nie zgodzić.
-Mój ojciec pił niemal od zawsze. Po pracy przychodził pół trzeźwy do domu, robił awantury o byle co. Zamykałem się wtedy w pokoju i płakałem w poduszkę. Mama wracała o 20 z pracy a ojciec albo oglądał wtedy mecz albo spał. Miała szczęście, że nie było jej gdy ojciec był w takim stanie. Pewnego dnia wrócił z pracy nachlany jak nigdy. Siedziałem wtedy na kanapie oglądając jakieś bajki. Miałem jedynie 7 lat. Tego dnia nie krzyczał, wiedziałem, że coś było nie tak. Ojciec podszedł do mnie szepcząc coś typu ''dzisiaj nie będę cie bił''. Ucieszyłem się i uśmiechnąłem ale później zdałem sobie sprawę dlaczego tak powiedział. To był tylko urywek zdania ''dzisiaj nie będę cie bił, dzisiaj poczujesz ból psychiczny, który zostanie ci w pamięci na całe życie''. I został. Ten pieprzony dzień został w mojej pamięci do dzisiaj. Przez to pieprzone zdarzenie ciąłem się tak wiele razy. Niszczyłem się i to bolało jeszcze bardziej. Tego dnia on...-po policzkach Harry'ego spłynęły łzy, które szybko starł-Obiecałem sobie, że nigdy więcej nie będę płakał przez niego.
-Co się stało tego dnia, Harreh?-spytał cicho Louis przytulając Harry'ego z całych sił
-Siedziałem patrząc jak wkłada swoje ohydne łapska pod moją koszulkę. Czułem jego nieprzyjemny dotyk. Czułem jego oddech tuż przy moim uchu. Śmierdział alkoholem i fajkami. Usiadł obok sadzając mnie na swoich kolanach i powiedział, żebym włożył rękę w spodnie. Zrobiłem to niczego nie świadomy. On zrobił to samo. Potem kazał mi się rozebrać, rozumiesz? Kazał mi zdjąć ubrania i sobie obciągać. to pierdolona pedofilia. To był psychol nie człowiek. Na szczęście Gemma wróciła w samą porę. Rzuciła się na niego z pięściami i gdybym jej nie odciągnął chyba by go zabiła. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy z tego, jak wspomnienia z tego zdarzenia będą wracać i wracać z nasilonym bólem. Gdy Gemma opowiedziała wszystko matce ta jej nie uwierzyła i nigdy jej tego nie wybaczę. Stwierdziła, że ja i Gems jesteśmy chorzy i chciała nawet zapisać nas do psychologa, którego najbardziej potrzebował jej mężuś ale prędzej jako współlokatora w pierdlu. Gemma była jedyną osobą, jakiej mogłem zaufać ale ona wyprowadziła się zostawiając mnie sam na sam z tymi ludźmi, których bawet nie chce nazywać rodzicami. Gdy skończyłem 16 lat uciekłem z domu i zamieszkałem u kolegi. Potem znalazłem pracę i kupiłem małe mieszkanie i żyłem na własną rękę. Teraz mam ciebie Loueh i niczego więcej mi nie potrzeba-zakończył opierając głowę na ramieniu Lou
-Boże, Hazz, nie wiem co powiedzieć-Louis od jakiś paru minut zasłaniał buzie ręką-Mam nadzieję, że ten skurwiel teraz gnije w pierdlu 
-Sądzę, że matka by do tego nie dopuściła. Wiesz, że widziałem ją dwa lata temu? Szła z jakimś dzieckiem. Postanowiłem pójść za nią i wtedy zobaczyłem jego, z reklamówkami w rękach, uśmiechniętego wychodzącego ze sklepu. Zrobili sobie nowe dziecko bo stracili mnie i Gemme. Współczuje mu z całego serca. Chciałbym go poznać bo to w końcu mój brat ale nie chcę widzieć ich, poza tym nawet nie wiem gdzie teraz mieszkają 
Louis mocno przytulił Harry'ego składając pocałunek na jego skroni 
-Tęsknie za Gemmą-powiedział smutno Loczek 
-Czekaj chwilkę! Gemma, Gemma, hmmm, z czymś mi się to imię kojarzy-Lou myślał chwilę wpatrując się w podłogę-Wiem! Tablica ogłoszeń! Gdy sprawdzałem oferty pracy napotkałem ogłoszenie. Nie przeczytałem go ale było podpisane ,,Gemma Irwin,, bodajże
-Irwin? Nie, to nie ona. Przecież mamy to samo nazwisko
-Może wyszła za mąż? Gemma jest dorosła z tego co wiem od ciebie, ma prawo.
-Masz racje. Pokażesz mi jutro to ogłoszenie? Może jest tam numer telefonu
-Jasne Hazz
Harry uśmiechnął się na myśl o spotkaniu siostry. Szanse są małe, że to ona jest właścicielką tego ogłoszenia ale zawsze jakieś
-Nie jest ci zimno?-zapytał z troską Louis
-Zimno nie, ale jestem śpiący-wyznał przecierając oczy 
-W takim razie idziemy spać-powiedział szatyn biorąc młodszego chłopaka na ręce i zaniósł go do sypialni
-Dobranoc Loueh-wyszeptał Harry zamykając śpiące oczy i wtulił się w gorące ciało Lou
-Słodkich snów 
Starszy złożył na ustach chłopaka słodki pocałunek następnie pogrążając się we śnie 

________________________________________________________________________

Znów ogromnie przepraszam, że rozdział jest późno ale pisałam go 3 razy i 2 razy mi się wykasował, nie wiem co było powodem tego :/ Gdyby nie to dodałabym go w piątek wieczorem ale cóż, nie wszystko zawsze idzie po mojej myśli niestety 
Następny będzie w środę (21.05) :) 



czwartek, 8 maja 2014

Rozdział VI (cz. II)

 Białe ściany, drzwi do sali, krzesła. Harry pamiętał to miejsce bardzo dobrze, w końcu sam tu był tak niedawno. Szpitalny korytarz nie był przyjemnym miejscem. W całym budynku panował smutek. Ludzie tutaj albo żyją albo umierają. To smutne, że jedna chwila decyduje czy dożyjesz następnego dnia czy też może zaśniesz już nigdy się nie budząc. Tutaj tracisz albo zyskujesz bliskich. Tutaj nic nie jest tak piękne jak na zewnątrz, na świecie.
 Łzy napływały do oczu Harry'ego w tak szybkim tępie, że nie mógł nad tym zapanować. Wpatrzony w podłogę czekał na jakiekolwiek informacje. Louis był operowany a on siedział na korytarzu nie mogąc nic zrobić. Bezsilność jest najgorszym uczuciem w takiej sytuacji. Sam powiedział, że Louis miał wypadek samochodowy ale sam do końca nie wiedział jak to wszystko się potoczyło. Lou uderzył sie o coś głową przez co stracił przytomność. Odłamki szkła od pękniętej szyby wbiły się w jego klatkę piersiową i brzuch. Harry błagał wszystko i wszystkich by nie zagrażały one życiu Louisa. 
 Operacja trwała godzinę. Z sali wyszedł jeden z lekarzy. Podszedł to Harry'ego z opuszczoną głową wzdychając. Loczek nie miał sił spytać, czy wszystko poszło dobrze, bał się odpowiedzi, bał się, że go stracił. 
-Jesteś Harry, tak?-spytał lekarz.
Harry potwierdził
-Twój przyjaciel, Louis, on
-Co z nim?-Harry uniósł głowę patrząc na mężczyzne-Wszystko dobrze, prawda? Musi być
-Jest. Operacja się udała. Louis żyje
Na te słowa po policzkach Harry'ego spłynęły łzy szczęścia. Czuł jak jego życie znów nabiera pięknych barw. Był szczęśliwy, po prostu. 
-Czy ja mogę go zobaczyć?-Zapytał nie mogąc powstrzymać uśmiechu 
-Tak, za jakieś 15 minut, sala 223
-Dziękuję, za wszystko-powiedział Harry mocno ściskając dłoń mężczyzny 
-Nie ma za co, trzymaj się Harry-uśmiechnął się i odszedł.
~*~

Blizny, siniaki, zadrapania. To wszystko możnabyło zobaczyć na ciele Louisa leżącego na szpitalnym łóżku przypiętego do różnych urządzeń. 
Harry nazwał go w myślach ''Popękanym Aniołem''. 
-Hej słoneczko-powiedział cicho łapiąc Louisa za rękę-Pamiętasz, jak mówiłem ci, że jesteś perfekcyjny? Pomimo siniaków i zadrapań nadal taki jesteś. Jesteś zraniony Lou, ale nadal piękny 
Harry złożył delikatny pocałunek na dłoni Louisa
-Bardzo cię kocham, wiesz? Najbardziej na świecie. Jesteś moim światełkiem. Gdybyś zgasł, żyłbym w ciemności albo nie żyłbym wcale
Haz patrzył na Louisa. Był piękny. Był uśmiechnięty. Uśmiechał się i Harry to zauważył. 
Po kilku minutach chłopak mógł znów ujrzeć piękne, niebieskie oczy. Louis się obudził, widział go, słyszał. Louis żył.
Harry złożył delikatny pocałunek na jego ustach powtarzając, że go kocha. Louis nie miał siły nic powiedzieć ale możnabyło wyczytać, że chciał wyszeptać ciche ale pełne miłości ,,ja też,,. Harry zrozumiał. 

I to był kolejny rozdział ich miłości. Doświadczanie, które sprawiło, że byli silniejsi niż kiedykolwiek, oboje. 

__________________________________
Obiecałam wcześniej, więc jest ;D to taka jakby kontynuacja VI dlatego jest taki krótki :/ nie jestem z niego zadowolona ale pisanie o 23 ma swoje efekty haha 
Następny rozdział w sobote (17.05) 

Kocham Was i dziękuję za komentarze <3 xx

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział VI (cz. I)

 -Jutro pojadę umówić cię na rehabilitację-powiedział Louis całując Harry'ego w czoło gdy obaj leżeli na kanapie oglądając film, którego tytuł był Harry'emu zupełnie obcy.
-Mogę pojechać z tobą?-spytał cicho rysując palcem kółka na brzuchu Lou 
-Wolałbym, żebyś został
Harry jedynie pokiwał głową. Wolał się z nim nie kłócić bo to zwykle do niczego dobrego nie prowadzi. Louis to ostatnia osoba na świecie, z którą Harry chciałby się pokłócić. Nie dlatego, że jego argumenty były bardzo mądre i dobre. On po prostu za bardzo go kochał i najchętniej zgadzał by się z nim w każdej sprawie. 
-Wiesz, że cię bardzo kocham, prawda?-Louis złożył delikatny pocałunek na ustach chłopaka-Martwię się o ciebie bardziej niż to sobie wyobrażasz Hazz 
-Wiem. Też cię kocham-powiedział uśmiechając się
-Jak przyjadę to zabiorę cię na lody-oznajmił starszy odwzajemniając uśmiech 
-Yeeey! Na lodyyy!-krzyknął radośnie Harry klaszcząc w dłonie
-Przypomnij mi kochanie, ile ty masz lat?
-Osiem
Louis zaśmiał się składając kolejny pocałunek na ustach chłopaka
-Zrobić ci kanapeczki brzdącu?
-Jestem śpiący-powiedział przecierając oczy-zaniesiesz mnie do pokoju? plose LouLou
Louis kochał dzieci i gdy Harry owe udawał miał ochotę się rozpłakać. Loczek był słodszy niż wszystkie maleństwa na całym świecie
Starszy wstał z kanapy, wziął Harry'ego na ręce i zaniósł do sypialni 
-Kładziesz się?-sytał młodszy przykrywając się kołdrą 
-Tak tylko pójdę wyłączyć telewizor-uśmiechnął się w kierunku zasypiającego chłopaka. Harry był dla niego najbardziej uroczą, piękną i wyjątkową osobą na świecie. Cały czas w myślach dziękował swojemu ojcu, że ten pozwolił mu opiekować się Harrym bo gdyby nie to prawdopodobnie łączyłaby ich zwykła znajomość, o której tak czy siak po wcześniejszej bądź późniejszej rozłące by zapomnieli. 

~*~

Harry obudził się i spojrzał na zegarek stojący na szafce obok łóżka-11:30. Louis miał pojechać do rehabilitanta pół godziny temu dlatego Loczek nie zdziwił się jego nieobecnością. Przetarł oczy i bez większego trudu zsunął się na wózek stojący obok łóżka. Najwidoczniej Louis zadbał o to by właśnie tam się znajdował. 
 W kuchni na blacie leżała kartka 
,,Na patelni masz jajecznice a w czerwonym kubku herbatę. Smacznego skarbie xx,, 
Po przeczytaniu wiadomości Harry uśmiechnął się szczerze szepcząc ciche ,,dziękuję aniołku,, po czym wyjął talerz nakładając na niego pyszne danie zrobione przez, jak to sam ujął, najlepszego kucharza na ziemi. 
 Po śniadaniu obejrzał jakiś denny film, na którym o mało co nie zasnął. Trwał on dwie godziny i Harry'ego strasznie zdziwił fakt, że Louisa nadal nie było w domu bo w końcu od jego wyjścia minęły prawie 3 godziny. Wziął do ręki telefon i wykręcił numer Lou. Automatycznie włączała się poczta głosowa. Postanowił zadzwonić do taty Louisa bo tam miał udać się chłopak po umówieniu go na rehabilitacje.
Harry nie czekał długo bo Sam odebrał po dwóch sygnałach 
-Halo?-odezwał się niepewnie Hazz
-Cześć Harry-odpowiedział mu łagodny głos Tomlinsona-Jak się czujesz? 
-Okej ale nie po to dzwonie. Wiesz może gdzie jest Louis? Wyjechał z domu jakieś 3 godziny temu i nadal go nie ma. Miał być u ciebie
-Oh, tak, był u mnie ale pojechał już gdzieś tak godzine temu-wytłumaczył-Nadal go z tobą nie ma? 
Harry poczuł jak jego serce zaczęło bić szybciej niż powinno. 
-Właśnie nie
-Pewnie zaraz wróci, nie martw się. Narazie Harry
Ręce Harry'ego trzęsły się jak galarety. Czemu Louisa nie ma jeszcze w domu? Przecież szpital, w którym pracuje Sam znajdował sie jakieś pół godziny drogi od domu. 
 Harry co chwilę dzwonił do Lou z nadzieją, że zamiast tej cholernej sekretarki usłyszy jego głos. Nic, nadal nic. 

 godzina 14:30
Louisa nadal nie ma. Nie zadzwonił, nie napisał, nic. 
 Harry siedział na kanapie wpatrując sie w podłoge. Do jego oczu podchodziły łzy. Z każdą sekundą coraz bardziej sie martwił. Nagle poczuł jak jego telefon dzwoni. Spojrzał na wyświetlacz-Sam Tomlinson 
-Nadal nie odbiera. Boje sie o niego, prosze, powiedz, ze zaraz przyjedzie
-Harry...-głos Sama był dla Harry'ego kolejna obawą. Brzmiał przygnębiająco-Przyjadę po ciebie, okej? 
-Ale co się stało? Po co?
-Louis tu jest 
-Na prawde?-Harry poczuł ulgę-To powiedz mu żeby szybko przyjeżdżał i że cholernie mnie wystraszył
-Ale Harry, Louis miał wypadek
Trzy słowa wprawiły Harry'ego w osłupienie. Jego Louis? Wypadek? To nie możliwe
-Jaki wypadek? O czym ty mówisz?! Louis nie miał żadnego wypadku! Zaraz będzie w domu, zrobi najdoskonalszy obiad jaki istnieje a potem pójdziemy na lody. 
-Przyjade po ciebie. Musisz tu być Harry, musisz być przy nim

Czułeś kiedyś jak zawala Ci się cały świat? Jak w ułamku sekundy całe szczęście z Twojego życia poprostu znika? Jak ktoś zabiera jakąś cząstke Ciebie rozbijając ją o podłogę? To wszystko czuł teraz Harry. Miał ochotę zasnąć i obudzić się w ramionach Louisa, nie ważne gdzie, ważne, że leżałby z nim, ze swoim aniołkiem, który możliwe, że teraz walczył o życie. Miał nadzieję, że Louis był silny. Musiał być, w końcu to jego Louis 

_____________________________________
Przepraszam ogromnie jeszcze raz, że tak późno dodałam ten rozdział. Jest krótki ale taki właśnie miał być ;) napięcie itp. :)
Następny będzie wcześniej, w środę (7.05) 
Przepraszam za wszelkie błędy, pisałam ten rozdział na telefonie o 23 i sami wiecie :/ 

Kocham Was i dziękuję za komentarze, naprawdę dużo dla mnie znaczą :) xx