plakat

plakat

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział VI (cz. I)

 -Jutro pojadę umówić cię na rehabilitację-powiedział Louis całując Harry'ego w czoło gdy obaj leżeli na kanapie oglądając film, którego tytuł był Harry'emu zupełnie obcy.
-Mogę pojechać z tobą?-spytał cicho rysując palcem kółka na brzuchu Lou 
-Wolałbym, żebyś został
Harry jedynie pokiwał głową. Wolał się z nim nie kłócić bo to zwykle do niczego dobrego nie prowadzi. Louis to ostatnia osoba na świecie, z którą Harry chciałby się pokłócić. Nie dlatego, że jego argumenty były bardzo mądre i dobre. On po prostu za bardzo go kochał i najchętniej zgadzał by się z nim w każdej sprawie. 
-Wiesz, że cię bardzo kocham, prawda?-Louis złożył delikatny pocałunek na ustach chłopaka-Martwię się o ciebie bardziej niż to sobie wyobrażasz Hazz 
-Wiem. Też cię kocham-powiedział uśmiechając się
-Jak przyjadę to zabiorę cię na lody-oznajmił starszy odwzajemniając uśmiech 
-Yeeey! Na lodyyy!-krzyknął radośnie Harry klaszcząc w dłonie
-Przypomnij mi kochanie, ile ty masz lat?
-Osiem
Louis zaśmiał się składając kolejny pocałunek na ustach chłopaka
-Zrobić ci kanapeczki brzdącu?
-Jestem śpiący-powiedział przecierając oczy-zaniesiesz mnie do pokoju? plose LouLou
Louis kochał dzieci i gdy Harry owe udawał miał ochotę się rozpłakać. Loczek był słodszy niż wszystkie maleństwa na całym świecie
Starszy wstał z kanapy, wziął Harry'ego na ręce i zaniósł do sypialni 
-Kładziesz się?-sytał młodszy przykrywając się kołdrą 
-Tak tylko pójdę wyłączyć telewizor-uśmiechnął się w kierunku zasypiającego chłopaka. Harry był dla niego najbardziej uroczą, piękną i wyjątkową osobą na świecie. Cały czas w myślach dziękował swojemu ojcu, że ten pozwolił mu opiekować się Harrym bo gdyby nie to prawdopodobnie łączyłaby ich zwykła znajomość, o której tak czy siak po wcześniejszej bądź późniejszej rozłące by zapomnieli. 

~*~

Harry obudził się i spojrzał na zegarek stojący na szafce obok łóżka-11:30. Louis miał pojechać do rehabilitanta pół godziny temu dlatego Loczek nie zdziwił się jego nieobecnością. Przetarł oczy i bez większego trudu zsunął się na wózek stojący obok łóżka. Najwidoczniej Louis zadbał o to by właśnie tam się znajdował. 
 W kuchni na blacie leżała kartka 
,,Na patelni masz jajecznice a w czerwonym kubku herbatę. Smacznego skarbie xx,, 
Po przeczytaniu wiadomości Harry uśmiechnął się szczerze szepcząc ciche ,,dziękuję aniołku,, po czym wyjął talerz nakładając na niego pyszne danie zrobione przez, jak to sam ujął, najlepszego kucharza na ziemi. 
 Po śniadaniu obejrzał jakiś denny film, na którym o mało co nie zasnął. Trwał on dwie godziny i Harry'ego strasznie zdziwił fakt, że Louisa nadal nie było w domu bo w końcu od jego wyjścia minęły prawie 3 godziny. Wziął do ręki telefon i wykręcił numer Lou. Automatycznie włączała się poczta głosowa. Postanowił zadzwonić do taty Louisa bo tam miał udać się chłopak po umówieniu go na rehabilitacje.
Harry nie czekał długo bo Sam odebrał po dwóch sygnałach 
-Halo?-odezwał się niepewnie Hazz
-Cześć Harry-odpowiedział mu łagodny głos Tomlinsona-Jak się czujesz? 
-Okej ale nie po to dzwonie. Wiesz może gdzie jest Louis? Wyjechał z domu jakieś 3 godziny temu i nadal go nie ma. Miał być u ciebie
-Oh, tak, był u mnie ale pojechał już gdzieś tak godzine temu-wytłumaczył-Nadal go z tobą nie ma? 
Harry poczuł jak jego serce zaczęło bić szybciej niż powinno. 
-Właśnie nie
-Pewnie zaraz wróci, nie martw się. Narazie Harry
Ręce Harry'ego trzęsły się jak galarety. Czemu Louisa nie ma jeszcze w domu? Przecież szpital, w którym pracuje Sam znajdował sie jakieś pół godziny drogi od domu. 
 Harry co chwilę dzwonił do Lou z nadzieją, że zamiast tej cholernej sekretarki usłyszy jego głos. Nic, nadal nic. 

 godzina 14:30
Louisa nadal nie ma. Nie zadzwonił, nie napisał, nic. 
 Harry siedział na kanapie wpatrując sie w podłoge. Do jego oczu podchodziły łzy. Z każdą sekundą coraz bardziej sie martwił. Nagle poczuł jak jego telefon dzwoni. Spojrzał na wyświetlacz-Sam Tomlinson 
-Nadal nie odbiera. Boje sie o niego, prosze, powiedz, ze zaraz przyjedzie
-Harry...-głos Sama był dla Harry'ego kolejna obawą. Brzmiał przygnębiająco-Przyjadę po ciebie, okej? 
-Ale co się stało? Po co?
-Louis tu jest 
-Na prawde?-Harry poczuł ulgę-To powiedz mu żeby szybko przyjeżdżał i że cholernie mnie wystraszył
-Ale Harry, Louis miał wypadek
Trzy słowa wprawiły Harry'ego w osłupienie. Jego Louis? Wypadek? To nie możliwe
-Jaki wypadek? O czym ty mówisz?! Louis nie miał żadnego wypadku! Zaraz będzie w domu, zrobi najdoskonalszy obiad jaki istnieje a potem pójdziemy na lody. 
-Przyjade po ciebie. Musisz tu być Harry, musisz być przy nim

Czułeś kiedyś jak zawala Ci się cały świat? Jak w ułamku sekundy całe szczęście z Twojego życia poprostu znika? Jak ktoś zabiera jakąś cząstke Ciebie rozbijając ją o podłogę? To wszystko czuł teraz Harry. Miał ochotę zasnąć i obudzić się w ramionach Louisa, nie ważne gdzie, ważne, że leżałby z nim, ze swoim aniołkiem, który możliwe, że teraz walczył o życie. Miał nadzieję, że Louis był silny. Musiał być, w końcu to jego Louis 

_____________________________________
Przepraszam ogromnie jeszcze raz, że tak późno dodałam ten rozdział. Jest krótki ale taki właśnie miał być ;) napięcie itp. :)
Następny będzie wcześniej, w środę (7.05) 
Przepraszam za wszelkie błędy, pisałam ten rozdział na telefonie o 23 i sami wiecie :/ 

Kocham Was i dziękuję za komentarze, naprawdę dużo dla mnie znaczą :) xx  

5 komentarzy:

  1. No i się poryczałam ;c Biedny Louis, mam nadzieję że nic poważnego się mu nie stało. I biedny Hazz :( Wyobrażam sobie jak się czuje. Błagam cię, pisz szybko, bo chcę wiedzieć czy z Lou wszytko w porządku! Wiem, że to tylko ff, ale bardzo to przeżywam xD / @69_with_batman

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Masz bardzo fajny styl pisania <3 I w takim momencie przerwałaś asvhfgvhf! Dawaj szybko next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie tylko nie to!
    Jeju biedny Harry :(
    Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju, jdaosijai aż nie mogę się doczekać co będzie w następnym rozdziale, jejku cudowne, aż szkoda mi się Louisa zrobiło i miałam świeczki w oczach :< /domkkaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Oops Larry, Hi5 maja 2014 16:10

    Na końcu smutny :'( ..... ale cudowny, płaczę ♥

    OdpowiedzUsuń