plakat

plakat

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział VII

Harry przez cały pobyt Louisa w szpitalu nie odstępował go na krok. Sam zgodził się na nocowanie Loczka przez co mógł być przy nim również nocą, co go bardzo ucieszyło. Louis na początku ich znajomości przyznał się do strachu przed ciemnością dlatego Harry nie chciał zostawiać go samego.
Szatyna wypisali ze szpitala po dwóch tygodniach, ponieważ rany znajdujące się na jego ciele w żaden sposób nie zagrażały jego życiu a operacja poszła tak dobrze, że już po tygodniu Louis nie czuł żadnego bólu. Harry cieszył się, że wrócą do domu, w którym dwa tygodnie nikt nie przebywał. Cieszył się, że będzie miał zdrowego i uśmiechniętego Louisa tylko dla siebie. 

~*~

Niebo było wyjątkowo piękne tej nocy. Wydawało się, że gwiazdy świecą jaśniej niż kiedykolwiek a księżyc w pełni idealnie się z nimi komponował. 
Louis siedział na tarasie trzymając na kolanach Harry'ego, który wykonywał kolejny wianek. Bez zastanawiania się można było stwierdzić, że Loczek to kochał. Sam nie wiedział skąd w nim taka pasja, możliwe, że to przez siostrę, Gemme, która całym sercem kochała kwiaty. No właśnie, ''kochała'', czemu czas przeszły? Harry nie widział jej od ponad ośmiu lat, nie wiedział jak wygląda jej życie, nie wiedział czy sobie radzi a tak bardzo chciał to wiedzieć. Jedyne co było mu wiadome to fakt, że Gemma wyprowadziła się do Australii. Harry kochał ją całym sercem i pomimo, że go zraniła odchodząc on zrobiłby niemal wszystko by znów była obok. Zawsze wiedziała, jak doradzić mu w trudnych decyzjach, chwilach czy wyborach. Zawsze wiedziała jak go pocieszać. Tęsknił za nią ogromnie ale wiedział, że nic nie mógł na to poradzić.
-Wszystko okej?-spytał Louis widząc zamyślony wyraz twarzy Harry'ego
-Tak, tylko...
-Tylko co? 
-Tak się tylko zastanawiam, gdzie jest teraz moja rodzina. Co u nich i czy w ogóle jeszcze żyją-Harry westchnął spuszczając głowę. Ze swojej rodziny kochał jedynie Gemm, reszta osób takich jak wujostwo czy dziadkowie byli mu obojętni a ojca i matki wprost nienawidził. 
-Opowiedz mi o nich-powiedział Louis splątując ze sobą ich palce-o twojej rodzinie
Harry chwile zastanawiał się ale gdy szatyn pocałował go delikatnie w ucho szepcząc ciche ''proszę'' nie mógł się nie zgodzić.
-Mój ojciec pił niemal od zawsze. Po pracy przychodził pół trzeźwy do domu, robił awantury o byle co. Zamykałem się wtedy w pokoju i płakałem w poduszkę. Mama wracała o 20 z pracy a ojciec albo oglądał wtedy mecz albo spał. Miała szczęście, że nie było jej gdy ojciec był w takim stanie. Pewnego dnia wrócił z pracy nachlany jak nigdy. Siedziałem wtedy na kanapie oglądając jakieś bajki. Miałem jedynie 7 lat. Tego dnia nie krzyczał, wiedziałem, że coś było nie tak. Ojciec podszedł do mnie szepcząc coś typu ''dzisiaj nie będę cie bił''. Ucieszyłem się i uśmiechnąłem ale później zdałem sobie sprawę dlaczego tak powiedział. To był tylko urywek zdania ''dzisiaj nie będę cie bił, dzisiaj poczujesz ból psychiczny, który zostanie ci w pamięci na całe życie''. I został. Ten pieprzony dzień został w mojej pamięci do dzisiaj. Przez to pieprzone zdarzenie ciąłem się tak wiele razy. Niszczyłem się i to bolało jeszcze bardziej. Tego dnia on...-po policzkach Harry'ego spłynęły łzy, które szybko starł-Obiecałem sobie, że nigdy więcej nie będę płakał przez niego.
-Co się stało tego dnia, Harreh?-spytał cicho Louis przytulając Harry'ego z całych sił
-Siedziałem patrząc jak wkłada swoje ohydne łapska pod moją koszulkę. Czułem jego nieprzyjemny dotyk. Czułem jego oddech tuż przy moim uchu. Śmierdział alkoholem i fajkami. Usiadł obok sadzając mnie na swoich kolanach i powiedział, żebym włożył rękę w spodnie. Zrobiłem to niczego nie świadomy. On zrobił to samo. Potem kazał mi się rozebrać, rozumiesz? Kazał mi zdjąć ubrania i sobie obciągać. to pierdolona pedofilia. To był psychol nie człowiek. Na szczęście Gemma wróciła w samą porę. Rzuciła się na niego z pięściami i gdybym jej nie odciągnął chyba by go zabiła. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy z tego, jak wspomnienia z tego zdarzenia będą wracać i wracać z nasilonym bólem. Gdy Gemma opowiedziała wszystko matce ta jej nie uwierzyła i nigdy jej tego nie wybaczę. Stwierdziła, że ja i Gems jesteśmy chorzy i chciała nawet zapisać nas do psychologa, którego najbardziej potrzebował jej mężuś ale prędzej jako współlokatora w pierdlu. Gemma była jedyną osobą, jakiej mogłem zaufać ale ona wyprowadziła się zostawiając mnie sam na sam z tymi ludźmi, których bawet nie chce nazywać rodzicami. Gdy skończyłem 16 lat uciekłem z domu i zamieszkałem u kolegi. Potem znalazłem pracę i kupiłem małe mieszkanie i żyłem na własną rękę. Teraz mam ciebie Loueh i niczego więcej mi nie potrzeba-zakończył opierając głowę na ramieniu Lou
-Boże, Hazz, nie wiem co powiedzieć-Louis od jakiś paru minut zasłaniał buzie ręką-Mam nadzieję, że ten skurwiel teraz gnije w pierdlu 
-Sądzę, że matka by do tego nie dopuściła. Wiesz, że widziałem ją dwa lata temu? Szła z jakimś dzieckiem. Postanowiłem pójść za nią i wtedy zobaczyłem jego, z reklamówkami w rękach, uśmiechniętego wychodzącego ze sklepu. Zrobili sobie nowe dziecko bo stracili mnie i Gemme. Współczuje mu z całego serca. Chciałbym go poznać bo to w końcu mój brat ale nie chcę widzieć ich, poza tym nawet nie wiem gdzie teraz mieszkają 
Louis mocno przytulił Harry'ego składając pocałunek na jego skroni 
-Tęsknie za Gemmą-powiedział smutno Loczek 
-Czekaj chwilkę! Gemma, Gemma, hmmm, z czymś mi się to imię kojarzy-Lou myślał chwilę wpatrując się w podłogę-Wiem! Tablica ogłoszeń! Gdy sprawdzałem oferty pracy napotkałem ogłoszenie. Nie przeczytałem go ale było podpisane ,,Gemma Irwin,, bodajże
-Irwin? Nie, to nie ona. Przecież mamy to samo nazwisko
-Może wyszła za mąż? Gemma jest dorosła z tego co wiem od ciebie, ma prawo.
-Masz racje. Pokażesz mi jutro to ogłoszenie? Może jest tam numer telefonu
-Jasne Hazz
Harry uśmiechnął się na myśl o spotkaniu siostry. Szanse są małe, że to ona jest właścicielką tego ogłoszenia ale zawsze jakieś
-Nie jest ci zimno?-zapytał z troską Louis
-Zimno nie, ale jestem śpiący-wyznał przecierając oczy 
-W takim razie idziemy spać-powiedział szatyn biorąc młodszego chłopaka na ręce i zaniósł go do sypialni
-Dobranoc Loueh-wyszeptał Harry zamykając śpiące oczy i wtulił się w gorące ciało Lou
-Słodkich snów 
Starszy złożył na ustach chłopaka słodki pocałunek następnie pogrążając się we śnie 

________________________________________________________________________

Znów ogromnie przepraszam, że rozdział jest późno ale pisałam go 3 razy i 2 razy mi się wykasował, nie wiem co było powodem tego :/ Gdyby nie to dodałabym go w piątek wieczorem ale cóż, nie wszystko zawsze idzie po mojej myśli niestety 
Następny będzie w środę (21.05) :) 



3 komentarze:

  1. Cieszę się że z Louisem już jest wszytko wporządku :) No i fajnie, że opisałaś trochę przeszłość Harry'ego.. Czekam na next <3 /@69_with_batman

    OdpowiedzUsuń
  2. Hey, zostałaś nominowana do LBA.Więcej na http://always--in-my-heart.blogspot.com/2014/05/libster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  3. kurwa co za człowiek!
    jak mógł zgwałcić własne dziecko?! @MDirectioner07

    OdpowiedzUsuń